Śnieżnik leży w Masywie Śnieżnika. Jest jego najwyższym szczytem, przez który przebiega granica polsko-czeska. Z centralnego punktu szczytu rozchodzi się sześć grzbietów rozdzielonych głębokimi dolinami. Jego wierzchołek jako jedyny w Masywie Śnieżnika nie jest porośnięty lasem.
Moje wejście na Śnieżnik miało miejsce zimą. Wspólnie ze znajomymi wyprawę rozpoczęliśmy w Kłodzku, skąd autobusem dostaliśmy się do Bystrzycy Kłodzkiej. Będąc już w Bystrzycy Kłodzkiej warto wstąpić do Muzeum Filumenistycznego, gdzie można zobaczyć ogromną kolekcję zapalniczek, opakowań po zapałkach i wszystkiego co związane jest z rozniecaniem ognia. Kolejnym etapem podróży był przejazd PKS-em z Bystrzycy do Międzygórza, skąd już rozpoczęliśmy pieszą część wyprawy. Idąc czerwonym szlakiem kierowaliśmy się wprost do schroniska u podnóża Śnieżnika. Jednak z racji tego, że powoli zaczynało się ściemniać, niewiele mogę powiedzieć o drodze do schroniska. Droga prowadziła przez las i miejscami ze względu na jej oblodzenie, aby móc iść pod górę lub też nie zsunąć sie w dół trzeba było trzymać się drzew. Po ciężkich dwóch godzinach marszu w ciemnościach zobaczyliśmy światła Schroniska na Śnieżniku. Noc spędziliśmy u podnóża szczytu w pięknie położonym schronisku.
Dopiero rano po wyjrzeniu przez okno mogliśmy zobaczyć jaki widok roztacza się ze schroniska. Po śniadaniu wyszliśmy ze schroniska. Było mroźno, ale śnieg nie padał. Kierowaliśmy się pod górę, w stronę szczytu. Jednak im wyżej wchodziliśmy, tym pogoda się coraz bardziej pogarszała. Na szczycie przy silnie padającym śniegu i mocno wiejącym wietrze widoczność była na kilka metrów. Tak wiec szczyt zdobyłem, ale jaki widok sie z niego roztacza to nie wiem. Mam w planach ponowne jego zdobycie, ale już nie zimą.
W drodze powrotnej ze schroniska pogoda dopisywała. Było biało i pięknie. Szliśmy żółtym szlakiem w kierunku wsi Kletno. Po godzinie marszu dotarliśmy do Jaskini Niedźwiedziej - najdłuższej jaskini w Polskich Sudetach. Podczas jej eksploracji natrafiono na szczątki niedźwiedzia jaskiniowego. Ze względu na mocno ograniczoną liczbę jednocześnie wchodzących do jaskini osób (do 15 osób) trochę musieliśmy poczekać na godzinę naszego wejścia. I tak mieliśmy szczęście, gdyż bez wcześniejszej rezerwacji biletów trudno jest się dostać do jaskini. Po wyjściu z jaskini zostało nam jeszcze do przejścia około 14 kilometrów do schroniska w Lądku-Zdroju.
Typowa "kopa". Do tego widokowa, bo łysa.
Rafał ⋅