Tarnica to najwyższy szczyt polskiej części Bieszczadów. Wznosi się na wysokość 1346 metrów n.p.m. Z tej wysokości możliwe jest podziwianie połonin leżących na terenie Polski, a także Bieszczadów Wschodnich i Środkowych na Ukrainie. Szczyt należy do Korony Gór Polski. Jego zdobycie było częścią dłuższej wyprawy na niewiele niższy Halicz, a także Rozsypaniec.
Rozpoczynamy we wsi Wołosate. Na parkingu (płatnym) zostawiamy samochód i udajemy się kilkaset metrów do punktu kasowego Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Po zakupieniu biletu i wejściu na szlak naszym oczom ukazuje się pierwszy z punktów wyprawy - szczyt Tarnicy. Jego niezarośnięte zbocza mocno górują nad okolicą. Początkowo idziemy ścieżką wśród łąk, by po kwadransie marszu dojść na skraju lasu. Od tego momentu rozpoczyna się poważniejsze podejście. Po około 40 minutach osiągamy górną granicę lasu. Teraz szczyt Tarnicy jest już bliżej, prawie na wyciągnięcie ręki. Jednak nadal czeka nas marsz mocno pod górę. Z podejścia dobrze już widać szczyty Małej i Wielkiej Rawki, które to mamy zdobyć następnego dnia (i zdobywamy), a także najbardziej znane połoniny Wetlińską i Caryńską. W międzyczasie mijamy przełęcz pod Tarnicą, gdzie na drewnianych ławkach jest możliwość odpoczynku. My nie korzystamy z tego udogodnienia. Odpoczynek będzie na szczycie. Po dokładnie godzinie i trzydziestu minutach od wyjścia z Wołosatego jesteśmy na szczycie Tanicy.
Widoki są piękne, a pogoda sprzyja obserwacji okolicy. Na szczycie spędziliśmy prawie pół godziny. Do przełęczy pod Tarnicą schodzimy tą samą drogą, żółtym szlakiem. Dalej skręcamy w prawo i wchodzimy na czerwony szlak prowadzący nas do przełęczy Goprowskiej. Schodząc mijamy uroczo położoną wiatę ze stołami i ławkami. Nie rezygnujemy z takiej okazji i spędzamy kolejne piętnaście minut na odpoczynku i niewielkim posiłku. Dalej już bez zatrzymywania się, zboczami Krzemienia i Kopy Bukowskiej wędrujemy na Halicz. Na Haliczu jesteśmy o godzinie 13:50, czyli niecałe dwie godziny od zejścia z Tarnicy. Podobnie jak na Tarnicy również tu znajdziemy ławki i krzyż - tylko znacznie mniejszy. Kolejny punkt na naszej drodze to Rozsypaniec. Z Halicza to już spacerek, po niecałych dwudziestu minutach stąpamy po jego szczycie. Od tego miejsca pozostała część trasy to tylko droga ku coraz niższym wysokościom, łagodnie, bez stromych zejść. Od przełęczy Bukowskiej, początkowo wzdłuż granicy z Ukrainą schodzimy utwardzoną drogą. Ten odcinek jest dość długi, jego przejście zajmuje nam ponad półtorej godziny.
Trasa przez szczyty Tarnicy, Halicza i Rozsypańca technicznie nie jest szczególnie wymagająca. Jednak konieczność pokonania 21 kilometrów sprawia, że nie należy do najłatwiejszych. Jednak trud jest wynagrodzony pięknymi widokami i trudnymi do zapomnienia wrażeniami z wędrówki po bieszczadzkich połoninach.
Dodaj komentarz